Byle do 2025 grudzień 2024 r.
Druga połowa roku jest rozczarowująca w wykonaniu polskiej gospodarki. Ożywienie wyraźnie przyhamowało, a inflacja bazowa niepokojąco stabilizuje się na podwyższonym poziomie. Główne źródła nieprzyjemnych zaskoczeń? Na pierwszy plan wysuwa się osłabienie krajowego konsumenta. Nieco w tle, ale też ważny, jest przedłużający się w czasie kryzys w europejskim przemyśle, który negatywnie rzutuje na popyt do krajowego sektora. O ile jednak 3 kwartał był mocno rozczarowujący w tych obszarach, to już dane z 4 kwartału sugerują, że możemy mówić o potknięciu na ścieżce ożywienia, a nie wykolejeniu cyklu. 2025 powinien być już wyraźnie lepszy. Tym niemniej odnotowujemy obniżenie lotu gospodarki, które rzutuje na rewizję w dół naszych prognoz dla PKB. W takim otoczeniu wciąż widzimy przestrzeń do ostrożnych cięć stóp procentowych NBP w 2025, choć grudniowy jastrzębi zwrot A. Glapińskiego sygnalizuje możliwość ich późniejszego startu.
USA
Gospodarka Stanów Zjednoczonych zbliża się do końca 2024 w zdecydowanie lepszej kondycji niż to było oczekiwane przed rokiem. Środowisko wysokich stóp procentowych jest jak dotąd mało destrukcyjne dla popytu, a inflacja mimo wszystko stopniowo zbliża się do celu banku centralnego. Rynek pracy został lekko schłodzony i na przestrzeni ostatnich miesięcy stabilizuje się. Coraz mniej mówi się w tej sytuacji o ryzykach recesyjnych (tzw. twarde lądowanie), co zresztą ma swoje konsekwencje dla perspektyw polityki monetarnej Fed. Ta ma być luzowana, ale w ograniczonym tempie, co dodatkowo ma związek z prowzrostowym i proinflacyjnym charakterem okołogospodarczych planów nowego prezydenta.
Europa
W strefie euro zaznaczają się coraz wyraźniejsze obawy związane z krajobrazem politycznym. W dwóch największych gospodarkach, tj. Niemczech i Francji rządy są niestabilne, a dodatkowo w USA do władzy dochodzi prezydent, który zapowiada podwyższoną presję na UE, głównie pod kątem zwiększania wydatków na zbrojenia, ale też modyfikacji warunków handlowych bardziej na korzyść Stanów Zjednoczonych. Wszystko to ma miejsce w otoczeniu rachitycznej gospodarki strefy euro i przedłużającego się kryzysu w sektorze przemysłowym. Choć gdzieś w tle zauważalne jest pewne ożywienie w konsumpcji prywatnej. Do tego inflacja jest już niemal w celu, co daje przestrzeń do luzowania polityki monetarnej przez EBC i w tym kierunku idą zarówno bieżące ruchy banku centralnego jak i oczekiwania względem ich perspektywy.
Gospodarka Stanów Zjednoczonych zbliża się do końca 2024 w zdecydowanie lepszej kondycji niż to było oczekiwane przed rokiem. Środowisko wysokich stóp procentowych jest jak dotąd mało destrukcyjne dla popytu, a inflacja mimo wszystko stopniowo zbliża się do celu banku centralnego. Rynek pracy został lekko schłodzony i na przestrzeni ostatnich miesięcy stabilizuje się. Coraz mniej mówi się w tej sytuacji o ryzykach recesyjnych (tzw. twarde lądowanie), co zresztą ma swoje konsekwencje dla perspektyw polityki monetarnej Fed. Ta ma być luzowana, ale w ograniczonym tempie, co dodatkowo ma związek z prowzrostowym i proinflacyjnym charakterem okołogospodarczych planów nowego prezydenta.
Europa
W strefie euro zaznaczają się coraz wyraźniejsze obawy związane z krajobrazem politycznym. W dwóch największych gospodarkach, tj. Niemczech i Francji rządy są niestabilne, a dodatkowo w USA do władzy dochodzi prezydent, który zapowiada podwyższoną presję na UE, głównie pod kątem zwiększania wydatków na zbrojenia, ale też modyfikacji warunków handlowych bardziej na korzyść Stanów Zjednoczonych. Wszystko to ma miejsce w otoczeniu rachitycznej gospodarki strefy euro i przedłużającego się kryzysu w sektorze przemysłowym. Choć gdzieś w tle zauważalne jest pewne ożywienie w konsumpcji prywatnej. Do tego inflacja jest już niemal w celu, co daje przestrzeń do luzowania polityki monetarnej przez EBC i w tym kierunku idą zarówno bieżące ruchy banku centralnego jak i oczekiwania względem ich perspektywy.